Poruszę pewnie bardzo kontrowersyjny temat, ale dla mnie niezwykle istotny z racji mojego produktu. Jak w tej nowej rzeczywistości dobrych eko-nawyków traktować wyroby ze skóry naturalnej? I czy EKOSKÓRA jest naprawdę EKO? Tzw. skóra ekologiczna imitująca skórę naturalną to nic innego jak tkanina poliestrowa pokryta warstwą plastyfikowanego polichlorku winylu. W tym przypadku określenie "ekologiczna" to typowy chwyt marketingowy na ówczesne zapotrzebowania eko klientów. Niestety materiał ten wyprodukowany jest 100% chemicznie, w całości sztuczny, syntetyczny i… nie biodegradowalny! Wykorzystywany w produkcji pozwala uzyskać cenę produktu nierzadko kilkunastokrotnie tańszą od produktu ze skóry naturalnej. A jednocześnie czy skórę naturalną można uznać za ekologiczną? Przecież to produkt odzwierzęcy? W przypadku skór bydlęcych czy świńskich - zwierzęta hodowane są do wyrobu mięsa a pozyskana skóra jest jedynie ubocznym surowcem, który może zostać wyrzucony albo dalej przetworzony. Skóry juchtowe są często roślinnie garbowane a ich proces utylizacji jest całkowicie przyjazny środowisku. REASUMUJĄC: moim zdaniem decyzja o wyborze skóry naturalnej jest nieodłącznie powiązana z faktem czy jemy mięso czy nie. Bo nie do końca logiczną jest ideologia, w której dla mięsożercy wybór produktów ze skóry naturalnej jest przejawem skrajnego okrucieństwa zwierząt. Co Wy na to? A: ekoskóra czy B: skóra naturalna? PS. Zaznaczam, że nie mówię o produktach, gdzie zwierzęta hodowane są dla skór czy futer albo dzikie zwierzęta zabijane na mufki czy buty! Mówię wyłącznie o skórach jako uboczny surowiec w przetwarzaniu mięsa i do tego roślinne garbowany. Jestem super ciekawa Waszych opinii....
